To była wyjątkowo niespokojna noc dla mieszkańców powiatu bełchatowskiego - to bowiem tu odnotowano najwięcej zdarzeń w związku z poniedziałkową nawałnicą. Łącznie w całym Łódzkiem strażacy wyjeżdżali ponad 200 razy, choć przeważającą część działań zakończono wczoraj, to poranek z pewnością ujawni prawdziwy obraz zniszczeń w wielu miejscach.
Województwo łódzkie doświadczyło wczoraj wieczorem i w nocy gwałtownego załamania pogody. Przez region przetoczyły się silne wichury, intensywne opady deszczu i gradobicia. Jak informuje Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi, tylko w ciągu kilku poniedziałkowych godzin strażacy interweniowali ponad 230 razy. Najwięcej zgłoszeń dotyczyło powalonych drzew – takich przypadków odnotowano 171.
Szczególnie dotknięty został powiat bełchatowski, gdzie służby podejmowały aż 51 interwencji. W samej Łodzi strażacy wyjeżdżali 39 razy. W bilansie szkód znalazły się również uszkodzone dachy budynków – jeden został całkowicie zerwany, a 15 innych wymaga napraw.
– Zdecydowana większość zgłoszeń dotyczyła tzw. wiatrołomów, czyli drzew i gałęzi powalonych przez silny wiatr, które blokowały drogi, uszkadzały linie energetyczne i zagrażały bezpieczeństwu – informuje mł. bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik prasowy KW PSP w Łodzi.
W powiecie bełchatowskim sporych zniszczeń doznały miejscowości w gminie Kluki, Szczerców i Rusiec. W Żarze (gm. Kluki) strażacy zabezpieczali dwa zerwane dach - na budynku gospodarczym i domu jednorodzinnym, gdzie żywioł zerwał pół poszycia domu.
Na szczęście – jak podkreślają służby – nie odnotowano ofiar ani osób rannych. To najważniejsza wiadomość po nocy pełnej wyzwań dla służb ratunkowych i mieszkańców regionu.
Prognozy na kolejne godziny nie wskazują już tak ekstremalnych zjawisk, jednak służby pozostają w gotowości, bo kolejne godziny z pewnością wykażą jeszcze sporo zniszczeń.